Nikt nie chce trącić tej kostki domina

Nowe dokumenty ujawniają: Pfizer używał dwóch różnych procesów do produkcji preparatów na koronawirusa. Jeden z nich był czysty i drogi i został wykorzystany w procesie autoryzacji. Drugi był tani, prowadził do zanieczyszczonych zastrzyków i znacznie zwiększonej liczby poważnych skutków ubocznych. Wyprodukowana w ten sposób substancja została wstrzyknięta reszcie światowej populacji. Lekarz Florian Schilling wyjaśnia, dlaczego " każde prawomocne oświadczenie o wyrażeniu zgody przez osoby zaszczepione jest z tego powodu nieważne".


Multipolar: Implikacje tego, o czym dziś mówimy, są prawie niemożliwe do uchwycenia. Wewnętrzne dokumenty Pfizera pokazują, że w ramach badań nad dopuszczeniem do obrotu preparatów na koronawirusa testowano inne substancje niż te, które później podawano ludności. Pan, panie Schilling, niedawno zwrócił na to uwagę w szczegółowym artykule. Izraelscy naukowcy Joshua Guetzkow i Retsef Levi jako pierwsi nagłośnili fakty; obaj zbadali dokumenty Pfizera, które od pewnego czasu są ujawniane jeden po drugim w długich postępowaniach, i opisali skandal w liście opublikowanym w British Medical Journal w maju tego roku. Jak dotąd bez żadnego znaczącego odzewu ze strony opinii publicznej. Nikt się nie zgłasza. Sam również dopiero niedawno się o tym dowiedziałeś.


Fakty dotyczące sprawy: Zgodnie z dokumentami istniały dwa zasadniczo różne procesy produkcyjne. Pfizer określa te dwa procesy wewnętrznie jako "Proces 1" i "Proces 2". "Proces 1" to proces wykorzystywany do produkcji preparatów, które zostały wstrzyknięte 22 000 uczestnikom testów w ramach procedury autoryzacji. Dane uzyskane od tych osób są wykorzystywane do formułowania oświadczeń dotyczących skuteczności i skutków ubocznych zastrzyków. W przypadku sprzedaży na całym świecie zastosowano jednak zupełnie inny proces produkcyjny, "Proces 2". Decydującym czynnikiem jest tutaj fakt, że substancje, które zostały wyprodukowane przy użyciu "Procesu 2" i wprowadzone do obrotu na całym świecie, mają dramatycznie inny profil skuteczności i bezpieczeństwa niż preparaty "Procesu 1" z procedury udzielania zezwoleń. Czy możesz zacząć od prostego wyjaśnienia, czym różnią się te dwa procesy produkcyjne?

Schilling: Procedura stosowana w badaniach autoryzacyjnych jest procedurą sterylną. Odbywa się ona wyłącznie in vitro. Oznacza to, że RNA jest mechanicznie amplifikowane przy użyciu PCR. Zaletą jest to, że nie może dojść do zanieczyszczenia. Otrzymujemy wysoce czysty produkt, który na razie składa się głównie z RNA. Druga metoda, którą zastosowano w przypadku populacji, opiera się na fakcie, że RNA nie jest kopiowane sterylnie przez maszynę, ale przez bakterie.


Multipolar: Fakt, że preparaty koronawirusa zostały wyprodukowane przy pomocy bakterii, został również zgłoszony w mediach na początku kampanii szczepień w lutym 2021 roku. Rzecznik przemysłu farmaceutycznego wypowiadał się wówczas w ARD, wyjaśniając, że RNA namnażane przez bakterie było początkowo otoczone "DNA i wieloma innymi enzymami i innymi czynnikami" i dlatego musiało zostać "super oczyszczone" z tych niepożądanych substancji bakteryjnych. Der Spiegel również wyjaśnił ten proces w tamtym czasie, ale uspokoił czytelników: "Państwowy Instytut Paula Ehrlicha sprawdza losowe próbki i monitoruje zakłady produkcyjne". Informacje, które zostały upublicznione w tamtym czasie brzmiały zatem: "To nowy proces. Najpierw trzeba bardzo dokładnie oczyścić preparat, co nie stanowi żadnego problemu. Instytut Paula Ehrlicha sprawdza wszystko. Ale wracając do procesu: RNA jest kopiowane z pomocą bakterii, co dokładnie się tam dzieje?


Schilling: Bakterie te otrzymują pożądany genom. Jest on wszczepiany do genomu tych bakterii. Podział bakterii może być specjalnie stymulowany, to jest bioreaktor, o którym mówimy. Przy każdym podziale docelowy genom jest kopiowany i powielany. Na koniec bakterie są zabijane, poddawane lizie, a pożądany genom jest oddzielany w procesie oczyszczania. Wada tej procedury jest oczywista: nie mamy sterylnego materiału od samego początku, ale musimy doprowadzić ten materiał, który jest silnie zanieczyszczony składnikami bakteryjnymi, do stanu sterylnego. Jest to niezwykle czasochłonne, zwłaszcza w skali, o której tu mówimy, czyli skali, w której odbywa się produkcja. Występują tu oczywiście znaczne braki jakościowe.


Multipolar: Istnieją dokumenty z EMA, Europejskiej Agencji Leków, która była odpowiedzialna za zatwierdzenie preparatów pod koniec 2020 r., które pokazują, że EMA od samego początku wiedziała, że istnieją poważne problemy w tym zakresie. Słowo kluczowe: integralność RNA w szczepionkach. Co mówią te dokumenty? Co krytykowała wówczas EMA? A co wydarzyło się pod koniec 2020 r. na krótko przed dopuszczeniem do obrotu?


Schilling: Po dostarczeniu pierwszych partii do populacji ustalono, że jakość materiału w tych szczepionkach dostarczonych przez firmę Pfizer nie odpowiadała temu, co było znane z losowych próbek z badań autoryzacyjnych. Integralność RNA to po prostu stan nici RNA zapakowanej w nanocząsteczki. Dokładnie tak powinno być zgodnie z planem. Czyli niczego nie brakuje i nie ma tam niczego, czego nie powinno tam być. Stwierdzono, że obecna jest niezwykle duża liczba fragmentów RNA. Oznacza to, że ten kod genetyczny nie jest zgodny z planem, ale są to raczej jego fragmenty.



zobacz także:

Analiza Prawna: Propozycji zmian w Międzynarodowych Regulacjach Zdrowotnych (IHR)

Akta Vax-Gene: Czy organy regulacyjne zatwierdziły konia trojańskiego?
Zaufałam rządowi i producentowi, że nie ma większego ryzyka

Czy w przypadku szczepionek doszło do "katastrofy licencyjnej"?



Problem polega na tym, że po pierwsze, nie produkuje dokładnie tego białka, które powinno być produkowane zgodnie z planem, w tym przypadku kolca. Kiedy te fragmenty są odczytywane, małe białka, tak zwane peptydy, są wytwarzane w niekontrolowany sposóby, które nie zostały wcześniej przeanalizowane i które również nie są zamierzone. Nie wiadomo, co te peptydy robią w organizmie. Mamy więc dwa efekty: Po pierwsze, faktycznie pożądany produkt końcowy nie jest już wytwarzany przez komórki z takich fragmentów. Po drugie, istnieje wysokie ryzyko, że zostaną wyprodukowane białka, które nie są pożądane, z całkowicie nieznanymi skutkami w organizmie. EMA zauważyła to i złożyła skargę do Pfizera.


Multipolar: Jaka była skala zanieczyszczeń, które EMA wykryła w tamtym czasie?


Schilling: Ogromna. Wymogiem było, aby odchylenia od docelowego RNA mieściły się w zakresie kilku części na milion (ppm). Oznacza to, że częstotliwość występowania wadliwych genomów powinna wynosić od jednego na 300 000 do jednego na milion. Był to zakres, który EMA z góry uznała za akceptowalny. Okazało się jednak, że integralność była znacznie niższa. Mówimy tutaj o zakresie procentowym. W rzeczywistości tylko około 55 procent RNA w tych pierwszych partiach było nienaruszone. 45 procent to były śmieci, z których nikt nie wie, co wyszło.


Multipolar: Jak zareagowała EMA?


Schilling: EMA spotkała się z firmą Pfizer, aby omówić tę kwestię. Proces produkcyjny był już bardzo zaawansowany i teoretycznie pierwsze partie powinny zostać całkowicie zniszczone, a proces produkcyjny zatrzymany do czasu rozpoznania i usunięcia tych wad jakościowych. Byłaby to oczywiście katastrofa pod względem kampanii szczepień, ponieważ musiałaby ona zostać opóźniona na czas nieokreślony. A gdyby zostało to uczciwie zakomunikowane, należałoby wskazać bardzo konkretne zagrożenia związane z tą technologią, które zostały następnie w pełni zrealizowane przy pierwszej próbie. Właśnie dlatego EMA zgodziła się wówczas z Pfizerem na złagodzenie standardów jakości. W umowach zapisano, że całkowicie wystarczające jest, jeśli 55 procent RNA jest nienaruszone. Tak więc to, co wcześniej było niezgodne, zostało teraz uznane za zgodne poprzez późniejsze dostosowanie umów na dostawy.


Multipolar: To tyle, jeśli chodzi o profesjonalizm i niezależność EMA.


Schilling: Tak, to już samo w sobie jest wielkim skandalem. Sprawę pogarsza fakt, że nie przeprowadzono żadnego dochodzenia ani badań nad skutkami tych fragmentów RNA. Jeśli podjęto decyzję o wprowadzeniu tego materiału do populacji, można było przynajmniej zadać sobie trud zbadania prawdopodobnych konsekwencji. Czy prowadzi to do silniejszych reakcji zapalnych? Jakiego rodzaju peptydy są produkowane? Jakie ryzyko jest z tym związane? Chciałbym zobaczyć przynajmniej jeden eksperyment na zwierzętach na dużą skalę. Ale nic się nie wydarzyło. Standardy jakości zostały po cichu i potajemnie złagodzone. Ryzyko, które może z tego wyniknąć - a dla wszystkich zaangażowanych było jasne, że ryzyko może tu wystąpić - zostało zignorowane i nie było dalej badane.


Multipolar: Istnieją ustalenia organów regulacyjnych, jak sądzę w Australii, że bardziej zanieczyszczone partie miały znacznie więcej skutków ubocznych. Co wiadomo na ten temat?


Schilling: Istnieje już baza danych. Została ona stworzona przez inicjatywę z USA i nosi nazwę: How bad is my batch? (Jak zła jest moja partia?). Przeszukali oni amerykański system raportowania VAERS. Sytuacja jest taka, że przy każdym zgłoszeniu działania niepożądanego szczepionki i powikłań poszczepiennych należy podać numer partii użytej szczepionki. Przyjmijmy VAERS takim, jakim jest. Ma ogromne słabości, ale na razie to zignorujemy. VAERS pokazuje, czy częstotliwość występowania działań niepożądanych jest równomiernie rozłożona na wszystkie partie. Jeżeli produkcja szczepionek odbywałaby się zgodnie z jednolitymi standardami jakości, skutki uboczne powinny występować z mniej więcej taką samą częstotliwością w każdej partii. Byłyby one nieco rozproszone, ale ostatecznie znaleziono by średnią statystyczną. Tak się jednak nie stało. Z tej analizy wynika, że większość powikłań poszczepiennych jest spowodowana przez niewielką liczbę partii.


Mamy tu do czynienia z sytuacją, w której ponad połowa wszystkich zgłoszonych skutków ubocznych jest spowodowana przez mniej niż 5% partii. Istnieją naprawdę niebezpieczne linie produkcyjne, gdzie w niektórych przypadkach zgłoszono setki zgonów w odniesieniu do jednej partii. Jednocześnie istnieją partie, w przypadku których praktycznie nie ma zgłoszeń lub w przypadku których dotkliwość zgłoszeń nie jest sama w sobie bardzo niebezpieczna. Pytanie brzmi oczywiście, jak to możliwe. W świetle tego, czego się teraz dowiedzieliśmy, w procesie produkcyjnym występują znaczne niedociągnięcia jakościowe. Po pierwsze, jest w nim zbyt wiele fragmentów RNA, tj. nie jest to nienaruszone RNA, a po drugie, zanieczyszczenie składnikami bakteryjnymi, w tym bakteryjnym DNA. A to oczywiście różni się ogromnie i wyjaśnia te ogromne odchylenia w częstotliwości występowania skutków ubocznych.


Multipolar: Jeszcze raz podsumowując: Pfizer ma dwa procesy produkcyjne. Drugi proces został opracowany całkowicie od nowa, jest obarczony wieloma niewiadomymi i ryzykiem, a jego wynik został podany prawie całej światowej populacji. Jednak procedura dopuszczenia do obrotu opiera się na zupełnie innym procesie produkcyjnym, w którym te zagrożenia zasadniczo nie mogą wystąpić. W jaki sposób Pfizer przetestował skuteczność i bezpieczeństwo tych skażonych preparatów wytwarzanych w "Procesie 2"?

Schilling: Pfizer zapewnił organy regulacyjne, że wewnętrzna kontrola jakości tych bakteryjnie wyprodukowanych partii zostanie przeprowadzona z opóźnieniem. Powinno to przybrać formę porównania 250 osób zaszczepionych tą partią z każdej wyprodukowanej partii z grupą referencyjną 250 osób zaszczepionych z badania autoryzacyjnego, które otrzymały sterylny materiał. Celem było sprawdzenie, czy skuteczność - taka jak tworzenie przeciwciał - oraz częstotliwość i nasilenie skutków ubocznych były na porównywalnym poziomie. Firma Pfizer przeprowadziła to tylko raz. Istnieją tylko dane od dokładnie 250 osób. I to wszystko. Zamiast rozszerzyć to na inne partie, zamiast uczynić z tego ciągły proces. To jest problem numer jeden.


Problem numer dwa: te bakteryjnie wyprodukowane partie nie były podawane tej samej kohorcie, pod względem składu, co w badaniu. W badaniu mamy pewną rozpiętość wieku. Mamy również pewien odsetek osób z wcześniejszymi chorobami i rozsądny rozkład płci. Kohorty nie są tworzone losowo, ale staramy się reprezentować pewien przekrój populacji. I tak nie było w przypadku, gdy szczepionka wyprodukowana przez bakterie została podana tym 250 osobom. Zaszczepiono tylko bardzo młode osoby w wieku poniżej 22 lat. Oznacza to samo w sobie, że wszystko, co tutaj zmierzono, nie może być przeniesione na osoby starsze, a zwłaszcza nie na główną grupę ryzyka. Ani odporności, która się rozwija, ani ryzyka skutków ubocznych. I nawet te 250 nie zostało porównane ze statystycznie znaczącą kohortą referencyjną z badań. Jest to całkowicie nieadekwatne porównanie próbek na kilku poziomach.


Multipolar: Pomimo tego nieadekwatnego porównania próbek, jak mówisz, te wstrzyknięcia szczepionek "Procesu 2" doprowadziły do 40% poważniejszych skutków ubocznych, zgodnie z własnymi informacjami Pfizera. Pfizer komentuje w wewnętrznych dokumentach, że ten katastrofalny wynik był "zgodny z oczekiwaniami". Oznacza to, że Pfizer był świadomy gorszej jakości, a także szkodliwości tej procedury. Jak wiarygodne są te dane od Pfizera?


Schilling: Powinny być traktowane z najwyższą ostrożnością. I nie chodzi mi o to, że są nierealistycznie złe, wręcz przeciwnie. Sam Pfizer odnotowuje ogromny wzrost, zwłaszcza w przypadku poważnych powikłań. Mamy jednak teraz do czynienia z bardzo młodą, bardzo zdrową kohortą szczepień: nie chorowała wcześniej, w wieku poniżej 22 lat. Jeśli teraz zechcemy przenieść to na bardziej podatne części populacji, liczby najprawdopodobniej będą zupełnie inne. Można to zrobić, porównując pewne skutki uboczne, które wystąpiły podczas kampanii szczepień, z częstotliwością dokładnie tych skutków ubocznych, które zostały zmierzone w badaniach dopuszczających do obrotu.


Przeprowadzono badanie kohortowe, w którym krwawienie z pochwy uznano za efekt uboczny tej szczepionki RNA. Innymi słowy, nieplanowane krwawienie miesiączkowe. Badanie przeprowadzono na kobietach w różnych grupach wiekowych. Sprawdzono, jak często zjawisko to występuje u zaszczepionych kobiet i stwierdzono, że dotyczy ono 13,1%. Następnie sprawdzono, jak często zjawisko to obserwowano w badaniach autoryzacyjnych, tj. w przypadku sterylnej szczepionki wytwarzanej metodą PCR. Częstotliwość wynosiła 0,7 procent. Oznacza to, że ten konkretny objaw, ten konkretny efekt uboczny, krwawienie z pochwy, występował o 1800 procent częściej w praktyce ze szczepionką wytwarzaną bakteryjnie niż w badaniach autoryzacyjnych ze sterylnym materiałem.


Jeśli przeniesiemy ten rząd wielkości, to nie mówimy o wzroście o 40%, jak twierdzi Pfizer w tym wewnętrznym badaniu, ale o 1800% - zupełnie inny rząd wielkości. Jestem zawodowym pesymistą, ale trzeba też myśleć w kategoriach poważniejszych powikłań poszczepiennych niż krwawienie z pochwy. Nie chcę minimalizować krwawienia z pochwy, ale kiedy myślisz o takich rzeczach jak krwotoki mózgowe, zawały serca i choroby autoimmunologiczne, nabiera to zupełnie innego znaczenia.

Multipolar: Czy Pfizer przeprowadził jakiekolwiek dalsze badania nad skutecznością i bezpieczeństwem tych zastrzyków "Procesu 2" po rozpoczęciu masowego podawania na całym świecie? Czy też Pfizer kontynuował badania autoryzacyjne tylko z innym procesem produkcyjnym?


Schilling: Dokładnie tak się stało. Pfizer zasadniczo polegał na systemach raportowania zamiast na wewnętrznych kontrolach jakości.

 

Multipolar: Nie przeprowadzono żadnego oddzielnego badania?


Schilling: Nie. Pfizer argumentował stosunkowo wcześnie, że wartości empiryczne z praktyki były bardzo pozytywne. Systemy raportowania nie generowałyby tutaj żadnych istotnych sygnałów ostrzegawczych. W związku z tym nie byłoby wskazane stałe powielanie wysiłków i równoległe przeprowadzanie wewnętrznych badań kohortowych w celu porównania jakości.


Multipolar: To samo w sobie jest nielogiczne, ponieważ sam Pfizer zmierzył o 40% więcej poważnych skutków ubocznych.


Schilling: Dokładnie. W tym momencie organy regulacyjne powinny były interweniować i zaciągnąć hamulec ręczny co najmniej w tym momencie - a w przypadku, gdyby Pfizer odmówił przeprowadzenia testów jakościowych w tym miejscu, powinny albo zawiesić pozwolenie na dopuszczenie do obrotu, albo natychmiast rozpocząć przeprowadzanie własnych badań kohortowych, aby mieć oko na ten problem. Niestety, organy regulacyjne podążyły za tą linią argumentacji. Przyjęły argument, że wartości empiryczne z praktyki są całkiem dobre i że nie ma tu żadnych sygnałów ostrzegawczych, więc nie chcą obciążać producentów tym niepotrzebnym wysiłkiem.


Multipolar: Jaki jest Twój osobisty wniosek z tego wszystkiego?


Schilling: Jedną z kwestii jest to, że moim zdaniem unieważnia to wszelkie deklaracje zgody osób zaszczepionych. Nawet osoba zaszczepiona, która zapoznała się z informacjami zgodnie ze swoją najlepszą wiedzą i przekonaniem, która być może nawet przeczytała badania autoryzacyjne, aby uzyskać wiedzę na temat podejmowanego ryzyka i korzyści, jakich może się spodziewać, polegała na innych danych. Nawiasem mówiąc, media również. Wszystko, co zostało powiedziane w mediach na temat skuteczności i bezpieczeństwa, opiera się na sterylnym procesie produkcji przy użyciu PCR. Oznacza to, że każda "świadoma zgoda", jak to się mówi po angielsku, każda prawnie ważna deklaracja zgody, jest w rzeczywistości nieważna. To nie miało miejsca. Moim zdaniem rodzi to istotne pytanie prawne: Kto jest faktycznie odpowiedzialny za szkodę? Do tej pory możliwe było przeniesienie tego na szczepionych, ponieważ akceptuję ryzyko, wyrażając zgodę. Oficjalnie robię to dobrowolnie. Z mojego punktu widzenia teraz tak nie jest. To ważna kwestia.


Drugą ważną kwestią jest stworzenie profili skutków ubocznych tych szczepionek. Powiedzmy, że staramy się stworzyć zoptymalizowaną ulotkę dołączaną do opakowania. Następnie, oczywiście, przeszukujemy systemy raportowania pod kątem problemów, które pojawiły się między innymi w badaniach autoryzacyjnych. Badania autoryzacyjne dostarczają nam informacji na temat tego, w jakim kierunku należy podążać i na co należy zwrócić szczególną uwagę. Oczywiście jest to również nieważne, ponieważ szczepionki produkowane bakteryjnie wywołują zupełnie inne skutki uboczne z zupełnie inną częstotliwością niż te w badaniach autoryzacyjnych. Nawet jeśli osobom szczepiącym udzielane są specjalistyczne informacje, które są w miarę wyczerpujące, nie odpowiadają one temu, czego musi oczekiwać lekarz podający szczepionkę. Ma to również wpływ na działania sprawozdawcze. Jeśli lekarz nie wie, co jest możliwe, a następnie pojawiają się problemy, trudniej jest mu je sklasyfikować i sporządzić sensowny raport. Oczywiście przyczynia się to również do ogromnej liczby niezgłoszonych przypadków w systemach bezpieczeństwa. Niezależnie od tego, czy jest to Instytut Paula Ehrlicha w Niemczech, czy VAERS w USA.


Następnie mamy sytuację, w której wszystkie wartości skuteczności, które zostały tutaj zgłoszone, są oczywiście również nieważne. Tworzenie przeciwciał w tym wewnętrznym badaniu kohortowym Pfizer u osób poniżej 22 roku życia było dość słabe. Zbadano to u dokładnie 4 badanych osób. 4 badanych! Mówimy o ogólnoświatowej kampanii szczepień po zmianie w procesie produkcji preparatu, a tworzenie przeciwciał badano tylko u 4 osób. Jedna z nich nie wytworzyła żadnych przeciwciał.


Multipolar: To 25 procent.


Schilling: Tak. Ale teraz używamy tych wartości skuteczności w badaniach epidemiologicznych i oczywiście w całym tym modelowaniu. Jakiś czas temu pojawiła się publikacja przyjęta przez WHO, w której twierdzono, że szczepienia uratowały tyle a tyle milionów ludzi na całym świecie. Wszystkie te modele opierają się na wartościach skuteczności badań autoryzacyjnych, a nie na rzeczywistych danych dotyczących tej szczepionki bakteryjnej. Ostatnią rzeczą jest to, że te badania autoryzacyjne są nadal przywoływane. Obecnie mamy do czynienia z sytuacją, w której szczepionki są aktualizowane z dużą regularnością. Nie mówimy już o szczepieniu przypominającym, ale o szczepieniu przypominającym podobnym do szczepienia przeciwko grypie. Z reguły te zaktualizowane szczepionki są testowane tylko na myszach. Dlaczego organy regulacyjne na to pozwalają? Ponieważ twierdzą, że na samym początku przeprowadziliśmy szeroko zakrojone badania autoryzacyjne, w których wszystko wyglądało dobrze. I nie ma żadnych sygnałów bezpieczeństwa z systemów raportowania. Przeprowadzamy więc kilka badań na myszach, a następnie wprowadzamy zaktualizowane szczepionki. Tak więc proces jest zwielokrotniany. Luki w zabezpieczeniach stają się coraz większe. Niewiadome stają się coraz większe. W zasadzie nikt tak naprawdę nie wie, co tak naprawdę robią zaktualizowane szczepionki znajdujące się w obiegu.


Multipolar: Na koniec pytanie o postępowanie w przypadku tego skandalu. Na całą sprawę zwrócili uwagę opinii publicznej naukowcy spoza tej dziedziny. Dwaj izraelscy badacze wspomniani na początku, Joshua Guetzkow i Retsef Levi, nie są wirusologami ani immunologami, lecz kryminologiem i matematykiem. Obecnie starają się wykorzystać swoje ograniczone zasoby, aby przyspieszyć globalną ponowną ocenę. Ale wszyscy eksperci pracujący w wyspecjalizowanych stowarzyszeniach i organach nadzorczych wydają się nic nie robić. Jak to ocenić?


Schilling: Muszę to powiedzieć bez ogródek. Mamy tu do czynienia z pewnego rodzaju omertą.


Multipolar: Innymi słowy, mafijna zmowa milczenia.


Schilling: Zasadniczo organy regulacyjne, takie jak EMA lub FDA, otrzymują znaczną część swoich funduszy od przemysłu farmaceutycznego. W szczególności osoby zajmujące krytyczne stanowiska, decydenci, regularnie przechodzą z pracy w tych organach na wysoko wynagradzane stanowiska w przemyśle farmaceutycznym. Jest to dobrze znany efekt drzwi obrotowych. Istnieją zatem ogromne zależności finansowe i zachęty finansowe. Jednym słowem, jest to niezwykle skorumpowany system. Jest to jedna z kwestii, która odgrywa tutaj rolę.


 

zobacz także:

EMA i PRAC a konflikt interesów

Badania szczepionek mRNA z istotną wadą, czy to złamanie warunków CMA?

Wiele niespójności w badaniach rejestracyjnych Pfizera

Czy FDA uważa, że dane uzasadniają pierwsze pełne zatwierdzenie szczepionki przeciwko Covid-19?



Drugą kwestią jest to, że nikt nie chce się teraz narażać. Jeśli jedna cegła w tym domku z kart oficjalnie upadnie, to ostatecznie upadnie cały domek z kart. I nikt nie chce być za to odpowiedzialny. Nikt nie chce ruszyć tego klocka domina. Oczywiście cały ten bałagan skutkuje całkowicie niejasnymi obowiązkami i odpowiedzialnością. Kto jest ostatecznie odpowiedzialny za wszelkie szkody spowodowane przez szczepienia? Czy to producenci, którzy dostarczyli produkty gorszej jakości? Czy organy regulacyjne, które przepuściły tę gorszą jakość? Czy to lekarze, którzy nie zadbali szczegółowo o te kwestie jakościowe? Nie wiemy. A kiedy pojawiają się niejasne roszczenia na miliardy euro, chęć krzyczenia "tutaj, to byliśmy my" jest naturalnie dość niska.


Należy również zdać sobie sprawę, że nie ma zbyt wielu niezależnych ekspertyz w samych badaniach, ze względu na finansowanie ich przez strony trzecie. Musielibyśmy zagłębić się w epidemiologię. Musielibyśmy przeprowadzić retrospektywne i prospektywne badania kohortowe i przyjrzeć się tym kwestiom na rozsądnej liczbie badanych. Ale kto za to płaci? Badania finansowane przez strony trzecie oznaczają, że 80 procent finansowania badań pochodzi z przemysłu. Jednak przemysł nie będzie zaangażowany w wydobywanie szkieletów z szafy. A nawet gdybyśmy mieli instytut badający te rzeczy teraz, musielibyśmy je opublikować. Większość odpowiednich czasopism specjalistycznych odmawia publikowania takich krytycznych artykułów. Nie przechodzą one nawet procesu wzajemnej weryfikacji - tzn. stwierdza się w nich pewne braki jakościowe - ale w ogóle nie są przyjmowane do wzajemnej weryfikacji. Jest kilka, które wyróżniają się tutaj. Chciałbym szczególnie wspomnieć o BMJ (British Medical Journal), który naprawdę, bardzo odważnie trzyma tutaj flagę. Ale poza tym to kompletna hańba. Krótko mówiąc, większość tych, którzy mogliby przeprowadzić badania, nie chce tego zrobić. Z nielicznych, którzy chcą, większość nie może. A ci, którzy chcą i są w stanie coś odkryć, prawdopodobnie tego nie opublikują.


Multipolar: To, co opisujesz, to kapitulacja niezależnej, krytycznej nauki.

 

Schilling: To, co uważam za niepokojące, to fakt, że ta platforma produkcyjna jest już mocno ugruntowana. Perspektywa jest taka, że coraz więcej chorób zakaźnych będzie zwalczanych w oparciu o szczepionki RNA. Już teraz mogę przewidzieć, jak to będzie działać: Badania autoryzacyjne zostaną ponownie przeprowadzone z użyciem szczepionki opartej na PCR, a następnie będzie powiedziane: produkcja plazmidów tak wspaniale sprawdziła się w praktyce podczas pandemii koronawirusa, że zrobimy to ponownie. Więc ponowna ocena że to nie zadziałało - a niby skąd miałaby się ona wziąć? Skoro tak się nie stanie, prawdopodobnie ten schemat będzie nadal kontynuowny.


źródło:

https://multipolar-magazin.de/artikel/process-2



O rozmówcy: Florian Schilling, urodzony w 1981 r., w latach 2001-2004 studiował medycynę (przedkliniczną) na Uniwersytecie Ludwiga Maximiliana w Monachium, w latach 2004-2006 szkolił się jako naturopata w Centrum Naturopatii w Monachium, w latach 2006-2017 pracował we własnej praktyce, koncentrując się na onkologii i neurozapaleniu, w latach 2018-2019 kierownik projektu w szpitalu Bumrungrad w Bangkoku, koncentrując się na onkologii integracyjnej i chorobach neurodegeneracyjnych, od 2020 r. dyrektor naukowy Mitocare w Monachium. Schilling jest autorem kilku książek na temat koronawirusa, długiego covidu i zespołu poszczepiennego.

Udostępnij ten artykuł

Nawigacja po wpisach

Zostaw komentarz:

Skomentuj jako pierwszy(a)

Niemieckie protokoły pandemiczne: rząd obawia się o "życie i zdrowie" swoich ekspertów

W obawie o ekspertów ds. koronawirusa i nadwyrężenie stosunków z Chinami: niemiecki rząd nie ch...

Włoskie lokalne władze zdrowotne muszą wypłacić odszkodowanie zawieszonemu pracownikowi służby zdrowia

Sensacyjny wyrok w Bolzano: lokalny urząd ds. zdrowia musi wypłacić odszkodowanie w wysokości p...

Dashboard, który rządził światem

"Fałszywe liczby", które wywołały reakcję świata na Covid19. Globalny wpływ, którego zbudowanie...

Holenderski parlament odrzuca traktat WHO

Holenderski parlament przyjął wniosek o odrzucenie traktatu pandemicznego i poprawki do Międzyn...

Dochodzenia przeciwko von der Leyen docierają do Bundestagu

Politycy opozycji w Bundestagu wzywają Niemcy do współpracy w śledztwie przeciwko Ursuli von de...

Przesłanie z Japonii dla Świata

Masowe wiece w Japonii przeciwko pandemicznemu traktatowi WHO. "Powstrzymajmy trzecią bombę ato...

Czy węże mogą wkrótce zastąpić kurczaka?

Zwierzęta te potrzebują niewiele pożywienia, aby rosnąć, a ich mięso jest bogate w białko i ma ...

Chiny wykorzystały PCR na C19 do pobierania DNA od milionów ludzi na całym świecie

Raporty rządu USA i agencji wywiadowczych potwierdzają, że Chiny wykorzystywały testy PCR COVID...

CDC ujawnia ukryte raporty dotyczące NOP po preparatach na COVID-19

Agencja została zmuszona przez sędziego federalnego do ujawnienia raportów.

Dokumenty RKI a sytuacja prawna poszkodowanych

Według Prof. Dr. Olafa Gierhake publikacja dokumentów RKI znacząco zmienia sytuacje poszkodowan...

Najnowsze posty

Tags

Podążaj za nami