Cóż za niezręczna sytuacja. Norweski Urząd Statystyczny, znany również jako Statistisk sentralbyrå lub "krajowy instytut statystyczny Norwegii i główny producent oficjalnych statystyk", opublikował właśnie artykuł "W jakim stopniu zmieniają się poziomy temperatur z powodu emisji gazów cieplarnianych?". Niezręczna część nie polega na próbie zrozumienia subtelności języka norweskiego, ponieważ jest on również dostępny w języku angielskim. Chodzi o to, że streszczenie bez ogródek deklaruje, że "standardowe modele klimatyczne są obalane przez dane dotyczące szeregów czasowych globalnych temperatur", podczas gdy wnioski stwierdzają, że "wyniki sugerują, że wpływ emisji CO2 spowodowanych przez człowieka nie wydaje się być wystarczająco silny, aby powodować systematyczne zmiany wzorca wahań temperatury". Ale naprawdę niezręczne jest to, że dokument agencji rządowej ośmiela się otwarcie odpowiedzieć na tak wiele pytań, które alarmistyczny establishment przez dekady uznawał za tabu, od historycznych zapisów dotyczących klimatu po istnienie ogromnej niepewności wśród naukowców.
Na przykład, wprowadzenie zaczyna się od słów "Typową cechą szeregów temperatur obserwowanych w ciągu ostatnich dwóch stuleci jest to, że wykazują one, mniej więcej, tendencję wzrostową...", co brzmi zupełnie tak samo, zwłaszcza ze strony agencji rządowej. Dopóki nie przeczytasz:
"Kluczowym pytaniem jest to, czy ta tendencja jest częścią cyklu, czy też wzorzec temperatury w tym okresie systematycznie odbiega od poprzednich wahań".
A jeśli sama wzmianka o naturalnych cyklach temperaturowych o niezwykłej skali nie wystarczy, by Michael Mann ułożył podpałkę na stosie, autorzy kontynuują:
"Nawet jeśli ostatnio zarejestrowane wahania temperatury okazałyby się systematycznie odbiegać od poprzednich wzorców zmienności, nadal trudnym wyzwaniem jest ustalenie, w jakim stopniu zmiana ta jest spowodowana rosnącą emisją dwutlenku węgla (CO2) i innych gazów cieplarnianych przez człowieka".
I chociaż można by pomyśleć, że te wzburzone wody wkrótce opadną, gdy mówią: "Obecnie istnieje najwyraźniej wysoki stopień konsensusu wśród wielu badaczy klimatu, że wzrost temperatury w ostatnich dziesięcioleciach jest systematyczny (i częściowo spowodowany przez człowieka)", natychmiast dodają szyderczo: "Z pewnością takie wrażenie wywołują środki masowego przekazu". Po czym przytaczają przypisy Stevena Koonina i Judith Curry i kontynuują.
Włączając w to ocieplenie serca historyka poprzez narzekanie, że podczas gdy globalne modele klimatyczne (aka GCM) przypisują większość ocieplenia od 1950 roku ludziom:
"Rekonstrukcje temperatury wskazują, że istnieje trend 'ocieplenia', który wydaje się trwać od około 400 lat. Przed ostatnimi 250 latami taki trend mógł być spowodowany wyłącznie przyczynami naturalnymi".
Nie będziemy cytować całego artykułu, choć jest on kuszący ze względu na odniesienie, na przykład, takie:
"Poprzednie cztery okresy międzylodowcowe... miały miejsce około 125 000, 280 000, 325 000 i 415 000 lat wcześniej, ze znacznie dłuższymi okresami lodowcowymi pomiędzy nimi. Wszystkie cztery poprzednie okresy międzylodowcowe były cieplejsze niż obecny".
To już historia. I tak, ogromnym problemem dla alarmizmu związanego z załamaniem klimatu jest to, że w długim okresie występuje zarówno zmienność, jak i ciepło większe niż wszystko, czego doświadczyliśmy, do czego ci, którzy nie znają przeszłości, dołączają pejoratywny termin "bezprecedensowy". Ale jeszcze większym problemem, biorąc pod uwagę stan debaty, jest to, że agencje, które trudno uciszyć oszczerstwami i groźbami zrujnowania kariery, teraz szczerze i odważnie przedstawiają takie rzeczy.
Jeśli chodzi o różne próby unicestwienia niedawnego ocieplenia, autorzy nalegają na rekonstrukcje temperatury na Grenlandii:
"za pomocą nowej metody, która wykorzystuje stosunki izotopowe argonu i azotu z zamkniętych pęcherzyków powietrza ... wskazują, że wyższe temperatury były normą we wcześniejszej części ostatnich 4000 lat, w tym stuletnie interwały o prawie 1° C wyższe niż w dekadzie (2001-2010)"
Nie chodzi tylko o to, że nie było załamania, punktów krytycznych i zagłady uroczych stworzeń na tym poziomie temperatury. Chodzi o to, że naprawdę istniał ciepły okres minojski cieplejszy niż obecnie, przy znacznie niższym poziomie CO2 i niewielkim lub żadnym wkładzie człowieka.
Dalej jest jeszcze więcej herezji, ze szczerymi dyskusjami na temat wpływu Słońca na temperaturę i wpływu chmur. A także ostry przegląd niezdolności modeli komputerowych nawet do przewidywania przeszłości po tym, jak już znamy to, co się wydarzyło.
Artykuł kończy się podsumowaniem wyników swoich badań i herezji w następujący sposób:
"wyniki sugerują, że wpływ emisji CO2 spowodowanych przez człowieka nie wydaje się być wystarczająco silny, aby powodować systematyczne zmiany w schemacie wahań temperatury. Innymi słowy, nasza analiza wskazuje, że przy obecnym poziomie wiedzy wydaje się niemożliwe określenie, w jakim stopniu wzrost temperatury jest spowodowany emisjami CO2".
Oznacza to między innymi, że niemożliwe jest przypisanie prawie całości tego zjawiska ludziom, więc nauka nie jest rozstrzygnięta. Ale oznacza to coś więcej. Łącznie z tym, że CO2 nie jest przekonującym wyjaśnieniem. A ci, którzy upierają się, że tak jest i rzucają się na każdego, kto zadaje pytania, są zarówno ignorantami, jak i złośliwcami.
Cóż, niektórzy mogą powiedzieć, niech debata się rozpocznie, a panikarze mogą zostać usprawiedliwieni. Uważamy jednak, że zaciekłość, z jaką starają się wykluczyć takie pytania z głównego nurtu, od uniwersytetów, przez gazety, po organy ustawodawcze, w tym Guardiana pośpiesznie niszczącego australijskiego polityka, który ośmielił się wyrazić wątpliwości (dziennikarz, o którym mowa, ma "dyplom" z "dziennikarstwa prasowego", więc nie jest "klimatologiem"), wskazuje na ich niepokój związany z tym, co się stanie, jeśli zostaną zmuszeni do złożenia swoich aureoli i pism świętych i rozpoczęcia dyskusji na temat rzeczywistej nauki.
Dziękujemy więc norweskiemu Urzędowi Statystycznemu i posłuchajmy Kanadyjskiego Urzędu Statystycznego.
autor:
Dr. John Robson
źródło:
https://climatediscussionnexus.com/2023/10/04/no-way-norway/



W jakim stopniu poziomy temperatury zmieniają się z powodu emisji gazów cieplarnianych?
John K. Dagsvik i Sigmund H. Moen
Pogoda i temperatury zmieniają się w sposób trudny do precyzyjnego wyjaśnienia i przewidzenia. W tym artykule dokonujemy przeglądu danych dotyczących zmian temperatury w przeszłości, a także możliwych przyczyn tych zmian.
Streszczenie
Pogoda i temperatury zmieniają się w sposób trudny do precyzyjnego wyjaśnienia i przewidzenia. W tym artykule dokonujemy przeglądu danych dotyczących zmian temperatury w przeszłości, a także możliwych przyczyn tych zmian. Następnie dokonujemy przeglądu kluczowych właściwości globalnych modeli klimatycznych i analiz statystycznych przeprowadzonych przez innych na temat zdolności globalnych modeli klimatycznych do śledzenia historycznych temperatur. Testy te pokazują, że standardowe modele klimatyczne są obalane przez dane dotyczące szeregów czasowych globalnych temperatur. Na koniec aktualizujemy i rozszerzamy wcześniejszą analizę statystyczną danych temperaturowych (Dagsvik i in., 2020). Korzystając z argumentów teoretycznych i testów statystycznych, stwierdzamy, podobnie jak w Dagsvik et al. (2020), że wpływ emisji CO2 spowodowanych przez człowieka nie wydaje się być wystarczająco silny, aby powodować systematyczne zmiany wahań temperatury w ciągu ostatnich 200 lat.
Uwagi końcowe
W niniejszym artykule dokonaliśmy przeglądu danych dotyczących klimatu i temperatur w przeszłości i stwierdziliśmy, że występowały duże (niestacjonarne) wahania temperatury wynikające z przyczyn naturalnych.
Następnie podsumowaliśmy ostatnie prace nad analizami statystycznymi dotyczącymi zdolności GCM do śledzenia historycznych danych temperaturowych. Badania te wykazały, że szereg czasowy różnicy między temperaturą globalną a odpowiadającą jej prognozą z GCM jest niestacjonarny. W związku z tym badania te budzą poważne wątpliwości co do tego, czy GCM są w stanie odróżnić naturalne wahania temperatur od wahań spowodowanych emisjami CO2 przez człowieka.
Następnie zaktualizowaliśmy statystyczną analizę szeregów czasowych Dagsvik et al. (2020) w oparciu o obserwowane szeregi temperatur zarejestrowane w ciągu ostatnich 200 lat i dalej w przeszłość. Pomimo długich trendów i cykli w tych szeregach temperatur stwierdziliśmy, że hipoteza o stacjonarności nie została odrzucona, z wyjątkiem kilku przypadków. Wyniki te są zatem zgodne z wynikami uzyskanymi przez Dagsvik et al. (2020). Innymi słowy, wyniki sugerują, że wpływ emisji CO2 spowodowanych przez człowieka nie wydaje się być wystarczająco silny, aby powodować systematyczne zmiany w schemacie wahań temperatury. Innymi słowy, nasza analiza wskazuje, że przy obecnym poziomie wiedzy wydaje się niemożliwe określenie, w jakim stopniu wzrost temperatury jest spowodowany emisjami CO2.
źródło:
https://www.ssb.no/en/natur-og-miljo/forurensning-og-klima/artikler/to-what-extent-are-temperature-levels-changing-due-to-greenhouse-gas-emissions