Dzięki "udawanej wiedzy" BlackRock i Facebook utrudniają znalezienie prawdy.
Tłumienie debaty na temat pochodzenia nowego koronawirusa uwypukla szerszy problem. Rządy były niegdyś głównymi przeszkodami dla wolności słowa i wolnego rynku, ale to ekstremalnie duże prywatne firmy mogą stać się większym zagrożeniem. Te ogromne firmy służą jako węzły i bramy w wysoce usieciowionej gospodarce opartej na wiedzy. Mają one dobrą pozycję do sprawowania szczególnej kontroli nad informacjami i innymi firmami.
Gra na zwłokę i kłamstwa Chin na temat pochodzenia Covid nie były zaskakujące. Z drugiej strony, zachowanie amerykańskich urzędników i naukowców było zaskakujące. Ukrywali swoją dogłębną wiedzę na temat badań nad wzmocnieniem funkcji wirusa w Instytucie Wirusologii w Wuhan oraz wczesne podejrzenia, że wirus został "zmodyfikowany". Ale kto oczekuje od polityków i biurokratów, że będą uczciwi i kompetentni? Po to jest otwarte społeczeństwo. Prawda i odpowiedzialność są obowiązkiem wolnej prasy i wolnego internetu.
Co się dzieje, gdy prasa i internet nie są już tak wolne? W ciągu ostatniego roku YouTube, Twitter i Facebook połączyły siły z partyzancką prasą, aby zablokować i zdławić dyskusję na szereg tematów związanych z Covid-19. Zniechęcali i usuwali dyskusje na temat hipotezy przecieku z laboratorium w Wuhan, tanich i bezpiecznych leków generycznych, takich jak iwermektyna, heterodoksyjnej decyzji Szwecji o pozostaniu w większości otwartym krajem oraz nieskuteczności (i okrucieństwa) zamykania szkół.
Media społecznościowe zablokowały nawet dostęp do trzech wybitnych epidemiologów - profesorów z Uniwersytetów Stanforda, Harvarda i Oxfordu - którzy opowiedzieli się za "skoncentrowaną ochroną" osób szczególnie narażonych, co pozwoliłoby uniknąć niszczących kosztów ekonomicznych i społecznych zbyt szerokich blokad. Nowy dokument Narodowego Biura Badań Ekonomicznych sugeruje, że blokady były negatywne dla zdrowia publicznego. W zbyt wielu przypadkach, niezależnie myślący naukowcy i analitycy danych mieli rację, podczas gdy Big Public Health i Big Tech się myliły.

W swoim wykładzie noblowskim z 1974 roku Friedrich Hayek wyjaśnił, dlaczego to odgórne "udawanie wiedzy" jest tak niebezpieczne. W tym czasie Hayek walczył z socjalistami i keynesistami. Socjaliści uważali, że rządy powinny posiadać i prowadzić większość gałęzi przemysłu i mogą alokować zasoby bardziej efektywnie i sprawiedliwie niż firmy prywatne. Keynesiści dopuszczali więcej prywatnej kontroli nad biznesem, ale uważali, że mogą dostroić gospodarkę za pomocą agresywnej polityki fiskalnej, monetarnej i regulacyjnej.
Hayek uważał, że wszyscy oni się łudzą. Twierdził, że informacja jest zbyt obszerna, rozproszona i dynamiczna, aby władze centralne mogły z powodzeniem planować gospodarkę. Nawet najmądrzejsi ludzie na świecie i najbardziej kompetentne rządy nie posiadają wystarczającej wiedzy, aby zarządzać rozległymi, złożonymi systemami. Zamiast tego, różnorodność opinii - w nauce, biznesie i polityce - pomaga nam korygować błędy i wspinać się po drabinie postępu i prawdy.
W przeszłości duże firmy mogły wywierać wpływ na rynek. Dziś jednak platformy cyfrowe i finansowe działające na wielką skalę mają dostęp do informacji na skalę rządową i mogą nimi manipulować. Mogą również narzucać zasady w sposób szerszy niż kiedykolwiek wcześniej.
Weźmy pod uwagę największą na świecie firmę finansową, BlackRock. Zarządza ona kwotą około 9 bilionów dolarów, głównie w pasywnych funduszach indeksowych. Wraz ze swoimi dwoma najbliższymi rywalami, BlackRock sprawuje około 25% kontroli nad głosami w większości spółek notowanych na giełdzie. Firma wykorzystuje tę kontrolę, narzucając przekonania klimatyczne swojego dyrektora generalnego na większą część gospodarki. W swoim ostatnim liście rocznym Larry Fink nazwał zmiany klimatyczne "egzystencjalnym zagrożeniem" i zażądał, aby wszystkie firmy, a nawet jego klienci, poddali się tzw. transformacji “net zero transition” polegającej na rezygnacji z emisji dwutlenku węgla.
BlackRock przypisuje obecnie funduszom akcji i obligacji "wskaźniki wyrównania temperatury", zakładając, że wie, jak bardzo każda spółka ociepli planetę za kilkadziesiąt lat. Ale te wskaźniki temperatury i założenia rynku kapitałowego opierają się na niewiarygodnie ekstremalnych scenariuszach emisji (takich jak RCP 8.5) i modelach komputerowych, które w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat okazały się błędne o współczynnik 2 do 3.
BlackRock ujmuje swoje poparcie dla klimatu w fałszywie fiducjarnym języku zarządzania ryzykiem. Ale co, jeśli poglądy BlackRock na temat klimatu i odpowiadające im długoterminowe prognozy ekonomiczne i finansowe są błędne?
Pomyśl o lutowych przerwach w dostawie prądu w Teksasie. BlackRock twierdzi, że globalne ocieplenie jest wielkim zagrożeniem, a energia odnawialna - wiatraki i słońce - jest oczywistym rozwiązaniem. Jednak Teksas został sparaliżowany przez niszczycielską falę zimna, która zamroziła wiatraki i sparaliżowała stan na ponad tydzień. Wstępne szacunki bezpośrednich szkód sięgają 200 miliardów dolarów. Efekty uboczne były jeszcze większe, w tym ogólnoświatowy niedobór tworzyw sztucznych. Do katastrofy przyczyniło się nadmierne poleganie Teksasu na zawodnym źródle energii elektrycznej oraz domyślna prognoza nadmiernych upałów, a nie niebezpiecznego zimna. Czy nie jest to "ryzyko", które jest sprzeczne z prognozą klimatyczną BlackRock i jego preferowaną polityką energetyczną?
Fundusze indeksowe istnieją, ponieważ ceny papierów wartościowych są prawie niemożliwe do przewidzenia. Więc jeśli eksperci od modelowania komputerowego nie potrafią jeszcze przewidzieć temperatur w jednej złożonej dziedzinie - klimacie - jak możemy poważnie traktować potrójne ekstrapolacje BlackRock dotyczące klimatu, gospodarki i finansów?
Zarozumiałe monopole Big Tech i BlackRock na prawdę tworzą nowe słabości. Kiedy informacje są dyskutowane, a proces decyzyjny rozproszony, mamy do czynienia z niewielkimi błędami i szybką korektą błędów. Ale kiedy dzisiejsi hipergiganci narzucają nam pojedyncze odpowiedzi, które okazują się błędne, błędy mogą być katastrofalne. Oba te systemy cierpią na to, co Hayek nazywał "scjentyzmem" - pychą w twierdzeniu o doskonałej wiedzy na nieuporządkowanych, złożonych arenach, tak jakby były one kontrolowanymi eksperymentami fizycznymi.
W rzeczywistości oba są zakorzenione w polityce. Kto chce się założyć, że BlackRock, który właśnie uzyskał pierwszą w swoim rodzaju zgodę na działalność w Chinach, nie zmusi każdej chińskiej firmy do podporządkowania się klimatycznym fanaberiom pana Finka w imię zarządzania ryzykiem powierniczym lub nawet ratowania planety?
autor: Bret Swanson
Źródło:
https://www.wsj.com/articles/big-tech-and-big-finance-breed-hubris-11625520108
https://www.nber.org/papers/w28930